sobota, 16 lutego 2013


Lolito, światło mego życia, płomieniu mych lędźwi. Mój grzechu, moja duszo. Lo-li-ta: czubek języka schodzący w trzech stąpnięciach wzdłuż podniebienia, aby na trzy trącić o zęby.
Była Lo, po prostu Lo, rankiem, gdy stała, metr i czterdzieści osiem wzrostu, cztery stopy dziesięć, w jednej skarpetce. W rybaczkach Lola. W szkole nazywała się Dolly. Na wykropkowanej linii do wypełnienia Dolores. A w moich ramionach zawsze Lolita.


(Ostatnio gdy znalazłam chwile to przeczytałam po raz drugi 'Lolite',
teraz się zabieram za 'Odmieniłeś moje życie..' i chyba powoli wracam tu.)

5 komentarzy:

  1. Lolita, hmmm, z chęcią bym przeczytała!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam Lolite, zaintrygowałaś mnie tym, bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) mieć taką chwile dla siebie dla książki tak bardzo bym chciała... zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. naprawdę bardzo powolny ten Twój powrót:)

    OdpowiedzUsuń