Siedziała na oknie tak jak zawsze wtedy, gdy nie mogła przestać myśleć.
Przypomniała sobie jak zeszłego lata potrafiła tak spędzić kilka
godzin, byleby tylko nie pozwolić sobie i jemu na zaśnięcie. O czym
myślała? To raczej retoryczne pytanie. Wiedziała, że spędzanie tak
czasu wtedy, gdy nie mogła spać pomagało jej rozwikłać większość
problemów oraz poukładać w głowie różne sprawy, które wciąż nie mogły
odnaleźć właściwego miejsca. Siedziała i martwym wzrokiem wpatrywała
się w jeden punkt, nie będąc do końca w pełni tego świadomą.
- Niech i tym to pomoże - poprosiła cichuteńko w myślach.
Gdzieś
w oddali mknęły samochody, światła ulicy przypominały o tym, że jest
już późno, a mimo tego niektórzy mieszkańcy miasta jeszcze nie spali.
Wielu z nich pędziło spiesząc się do domów, ona przyglądała im się,
nawet tego nie zauważając. Chciała wyłączyć się i nie myśleć o niczym.
Gdyby tylko się dało.. Długo rozmyślając doszła do jednego wniosku.
Wiedziała już, co chce zrobić. Powinna właśnie w tej chwili wybrać jego
numer telefonu.
- A jeśli to głupie? - pomyślała.
Zaczęła
przeszukiwać spis numerów w telefonie. Jednak nie udało jej się odnaleźć
jego numeru. Przecież go usunęła - w końcu minęło już tak wiele czasu.
Próbowała jednak go sobie przypomnieć. W głowie przewijał jej się ciąg
liczb tworzący najróżniejsze numery. Czasem przystawała i zastanawiała
się do kogo należy dany, gdzie ta osoba się znajduje - jednak
aktualnie to było nieważne. Pamięć ją zawiodła - nie mogła sobie
przypomnieć jego numeru.
- A gdyby tak złożyć mu niezapowiedzianą
wizytę? Nie, to głupi pomysł.. - jednak wcześniej tak robili, bez
względu na okoliczności i godzinę. Gdyby tylko autobusy jeździły o tej
godzinie.. Tak to było dobra wymówka, jednak te kilka kilometrów mogła
śmiało pokonać pieszo. Założyła bluzę i wyszła. Na polu wiał
przenikliwy wiatr. Było jej zimno. Mimo wszystko szła przed siebie.
-
A co jeśli stchórzę? Jeśli będąc pod samymi drzwiami odwrócę się na
pięcie i ucieknę? Długa droga przede mną, zdążę wszystko przemyśleć. -
pomyślała.
Teraz już nie szła, ale biegła przed siebie co sił w
nogach gnana przez wiatr. Z każdym krokiem serce biło coraz szybciej i
było jej coraz cieplej. Bala się, tak bardzo się bała.. W końcu stanęła
przed jego drzwiami. Tym razem pamięć jej nie zawiodła. Dokładnie
pamiętała gdzie mieszka.
- To ostania szansa, by zrezygnować. Czy oby na pewno tego chcesz? - zapytała samą siebie,
Delikatnie
zapukała do drzwi z nadzieją, że nie otworzy. Jedna po chwili drzwi
uchyliły się i w głębi pojawiała się jego znajomo twarz. Ta twarz, te
oczy, te usta, które tak bardzo kochała. Był zaskoczony, że ją widzi.
- Co Ty tu robisz? - zapytał.
Dobre pytanie - pomyślała.
- Chciałam Ci tylko powiedzieć, że niektóre rzeczy się nigdy nie zmieniają..
- Tak jak nasze miłości? - zapytał.
Nie
wiedziała co ma na myśli i o kim mówi. Nie wiedziała nawet co ma
robić. Jednak on uśmiechnął się i wyciągnął ku niej rękę. Odwzajemniła
uśmiech. Wtedy już wiedziała, że dobrze zrobiła..
Bo należą do siebie, choć to nie kwestia posiadania..